Jak zostać fotografem ślubnym? Łatwo. A jak nim zostać na dłużej?
Ten podcast nie ma Was zniechęcić, choć może tak miejscami brzmieć. Czasem bowiem lepiej jest mieć taką pozytywną naiwność w podejściu do pewnych rzeczy, żeby po prostu wejść w coś bez zastanowienia. Bez głębszej analizy, tylko poczucia: chcę to robić. Chcę zostać fotografem ślubnym. Tak właśnie zacząłem z fotografią ślubną.
Mam nadzieję, jednak że zbiór tych rzeczy może jakoś pomoże.
Wymagający zawód fizycznie i psychicznie
Jeżeli jesteś osobą, która nie dba o higienę snu, o ruch fizyczny, o zdrowie jedzenie ale z głową itd, to możesz się zderzyć ze ścianą.
Fotografia ślubna to wyjątkowo wymagający i eksploatujący fizycznie i psychicznie zawód. Nie zrozumcie mnie źle, to wszystko da się bez większych problemów dźwignąć, jednak warto pomóc swojemu organizmowi.
Zacząłem biegać, bo w pierwszych sezonach nie mogłem ustać na nogach cały ślub.
Ta sytuacja się kumuluje, gdy mamy np 2, czasem 3 śluby pod rząd. Czasem jeszcze z kilkugodzinnym dojazdem.
Jeżeli Twoja energia na co dzień nie ma się najlepiej, to ten tryb może Cię wykończyć.
Warto więc zadbać o siebie, pamiętać o spaniu (bo po ślubie to się raczej nie wyśpimy), o ruszaniu i dobrym paliwie, czyli jedzeniu. Na weselach wiadomo z dietą jest różnie, ale zawsze są lepsze i gorsze wybory.
Prócz fizycznego aspektu dochodzi także psychiczny. Jest to spora presja, odpowiedzialność, a do tego praca na pełnym gazie. Przemieszczenia się, parkowanie, bycie na czas, w odpowiednim momencie, zaopatrzony sprzętowo na wypadek awarii. Do tego dochodzą sytuacje losowe, jak awaria samochodu, choroba, pomyłki mniejsze lub większe.
I to wszystko się teraz uzupełnia, bowiem dbając o ciało, dbamy też o głowę. Nic nowego nie powiem, jeżeli zwrócę uwagę na to, jak ruch wpływa na naszą psychikę.
Komunikacja i wiara w ludzi to Twój klucz
Jeśli chcesz zostać fotografem ślubnym nie unikniesz kontaktu z ludźmi. Dobrze jest więc ludzi lubić. Oczywiście nie da się lubić wszystkich, ale chociaż swoje Pary to już będzie dużo. Small talk – jeśli jesteś dobry w te klocki bardzo pomaga na przełamanie lodów.
Warto po prostu nie być gburem. Oczywiście, różne są charaktery, są introwertycy, są ekstrawertycy. Każdy z nich jednak wg mnie doskonale odnajdzie się na ślubach.
Dobre komunikowanie się, takie w zgodzie ze sobą pozwala też na wykreowanie wizerunku w sieci, który może się wytargetować. Warto pracować z klientem, z którym nadajemy na tych samych falach.
Fotografia ślubna to nie jest sprzedaż hurtowa, ale usługa. Usługi natomiast powinny być przyjazne, owocne, nasz klient powinien się czuć zaopiekowany.
Warto przy tym też wierzyć w ludzi, bo czasem spotykam się z taką opinią, że klienci nie rozumieją prawdziwej fotografii itd. Wielokrotnie na swoich zdjęciach przekonałem się, ze to nie jest prawda. Klient wiele razy zaskoczył mnie docenieniem zdjęcia, które wydawałoby się przeszło by obok bez większego echa. W tej kategorii zatem jestem i polecam być optymistą.
Będziesz jednoosobową armią
Jeśli to ma być biznes, a nie hobby, przygotuj się na multitasking. Ogólnie całkiem go lubię, choć w jednym podcaście wskazywałem, co mnie w tym irytuje. Jako fotografowie musimy pogodzić się z tym, że na naszej głowie lądują też sprawy księgowe, social mediowe, programistyczne i albumowe.
Można się na to wszystko obrażać, albo zakasać rękawy i robić to po swojemu — tak, by dobrze się bawić i nie przemęczyć. Zresztą, więcej o tym mówiłem tutaj.
Oczywiście, jest sporo rzeczy, które można zlecać, jednak nie jestem do tego przekonany. Okej, może projekt albumu, ale już selekcję zdjęć, obróbkę czy prowadzenie social mediów? Nie wiem, jakoś traci to na wiarygodności. Ale to tylko moje zdanie..
Musisz dać sobie czas
Budowanie swojej marki, portfolio i wizerunku to proces, który musi po prostu trwać. Nie da się osiągnąć tego w pół roku. Jednym pójdzie szybciej, innym wolniej. Nie ma sensu porównywać się z innymi – to nie jesteś Ty. Nie wiesz, co kryje się za cudzym sukcesem. Może to tylko pozór, może ktoś zainwestował dużo w reklamę. Skup się na swoim rozwoju i własnych postępach.
Pomimo 12 lat doświadczenia jako fotograf, ciągle patrzę na poprzedni sezon i mówię: “OK, ten będzie jeszcze lepszy”. Wprowadzam mikrousprawnienia, małe poprawki np. na stronie, trochę w social mediach, ale przede wszystkim staram się, by moja fotografia była coraz lepsza.
Aby była lepsza, muszę być ciekawy świata i ludzi. Jeśli to zainteresowanie zgaśnie, cały mój biznes straci sens, bo tu nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi o to, że robimy coś, co naprawdę lubimy, co nas ekscytuje, a przy okazji pozwala nam się utrzymać.
Jeśli ta sytuacja się odwróci, moim zdaniem będzie to oznaczać porażkę.
Nie zapomnij o fotografii
Dziś dużo słyszymy o marketingu, że jest ważniejszy, że sama fotografia to za mało, by osiągnąć sukces w fotografii ślubnej. Niestety, zgodzę się z tym ostatnim – to może nie wystarczyć.
Chciałbym jednak, żeby mimo to fotografia stanowiła filar tego, co robimy. Nie może być ona spychana na rzecz instagramowych trendów, reklamowania się czy robienia wszystkiego, tylko nie dobrej fotografii.
Jaka to dobra fotografia? Na to trzeba sobie samemu odpowiedzieć, jednak epitety takie jak: ponadczasowa, naturalna, pełna emocji, nieustawiona – dla mnie to są wartości, którymi staram się kierować i one mnie napędzają.
Dlatego staram się to szlifować i taką fotografią się dzielić. Wydaje mi się, że moje reportaże właśnie takimi zdjęciami są wypełnione.
Mimo że Instagram zachęca raczej do zdjęć ustawionych, zdjęć z sesji, które u mnie również zobaczycie, to i tak przemycam tam kadry, które są czymś więcej.
Człowiek może się zniechęcić tym, że sprzedaje się teraz bardziej banał, jednak zachęcam do robienia swojego. Można pokazać znacznie więcej i to jest doceniane – cytując jednego maila od moich klientów:
Pielęgnujcie więc fotografię na co dzień, nie tylko od pracy. Oglądajcie wartościowe albumy, fotografujcie swoje rodziny, wyjazdy. Róbcie inną fotografię: krajobraz, portret. Niech to będzie nasze główne paliwo, a marketing i social media to tylko dodatki do tego paliwa.
Musisz się godzić na to, że nie weekendy nie istnieją
Jeżeli Twoja fotografia się rozkręci, musisz pogodzić się z faktem, że dla Twoich rodzin i znajomych sobota przestanie istnieć. A często także cały weekend.
Taka jest specyfika tej pracy — podczas gdy większość jest przyzwyczajona do rytmu od poniedziałku do piątku, my jesteśmy „poza życiem” w weekendy. Oczywiście, jest praca codzienna nad obróbką, ale to pozwala nam być jeszcze z rodziną.
Natomiast w weekendy fizycznie nas nie ma. Często, jeżeli w grę wchodzą śluby wyjazdowe, takie zlecenia zaczynają się w piątek, a kończą w późnych godzinach w niedzielę.
Musisz być na to gotowy, szczególnie że nasza praca skupia się w okolicach wakacji. Letnie wieczory, rodzinne grille — to wszystko zazwyczaj dzieje się w weekend. W weekendy, których my nie mamy.
Inwestycje nigdy się nie kończą
Pamiętam, jak kupiłem monitor i powiedziałem sobie: „Teraz to już mam spokój”. Nic bardziej mylnego — inwestycje nigdy się nie kończą i obejmują zarówno małe, jak i duże wydatki. Jeśli chcesz zostać fotografem ślubnym musisz się z tym pogodzić.
Karty pamięci, etui na karty, baterie, ładowarki, koszule, spodnie, buty. A to dopiero początek. Aparaty, technologia idzie naprzód, szkła, plecaki, torby, monitory, komputery. Nawet inwestycja w dobre auto staje się koniecznością.
A co z warsztatami i szkoleniami? Na te warto wybrać się przynajmniej raz w roku. Reklama moich warsztatów.
Na szczęście, istnieje możliwość wliczenia tego wszystkiego w koszty prowadzenia działalności.
Potrzebujesz konsultacji? Kursów? Warsztatów?
Zajrzyj na moje social media