Wszystkim nam nie wychodzi, czyli coś o sukcesie w fotografii

Kiedy słuchamy swojej ulubionej płyty, ekscytujemy się i podziwiamy potężne brzmienie gitar czy całego zespołu. Widzimy efekt końcowy długoletniej pracy muzyków, ale właśnie. Nie widzimy procesu.

Zanim muzycy osiągną poziom zgrania, poziom brzmienia, którym my potem możemy cieszyć nasze uszy, minie bardzo wiele czasu. I nie wszyscy muzycy potrafią ten proces przejść, dlatego pewnie też o wielu nie słyszymy.

Naturalnie z fotografią jest tak samo, oglądamy na instagramie bądź stronach WWW efekt końcowy. Nie widzimy przecież lat doświadczeń i porażek, które każdy fotograf ma na koncie. Zdjęcie na które patrzymy, zapewne było poprzedzone setkami nieudanych zdjęć. Pamiętajcie o tym.

I to mógłbym w zasadzie skończyć, ale nie byłbym sobą, gdybym nie ponudził trochę dłużej.

Czym jest dla Ciebie sukces w fotografii?

Mówiąc o sukcesie nie da się mówić w sposób ogólny. Dla każdego to może oznaczać coś innego – niektórych satysfakcjonuje 10 ślubów rocznie, niektórych 40. Dla kogoś sukcesem jest fakt, że ma swoją działalność gospodarczą.

Nieważne co wg Ciebie jest sukcesem, ale warto byś je doceniał. Sukcesy nie muszą być zawsze spektakularne, więc pamiętaj, żeby się nagradzać za małe kroki. Bądź zadowolony z tego, co masz. Co nie znaczy, że nie możesz chcieć więcej.

Ja np końcówkę tamtego roku miałem no nie powiem: nie wesołą.

Ale to jak zaczął się dla mnie ten było bardzo miłe. Zaproszenie mnie na Targi do Poznania jako prelegenta, ogromne zainteresowanie moimi warsztatami, spotkania z Parami, podpisane umowy, a do tego nawiązanie współpracy z Photonesto.

A nie mówiłem Wam? No zostałem ambasadorem marki Photonesto, czyli świetnego systemu galerii dla Waszych klientów. Jeżeli szukacie ładnych galerii do oddania klientom, potrzebujecie systemu sprzedawania zdjęć z sesji lub systemu rezerwowania terminów to spróbujcie z Photonesto. Korzystając z linka w opisie dostajecie 14 dniowy okres za darmo, a następnie 15% na 3 miesiące.

A to jeszcze nie koniec miłych ogłoszeń, ale to już jak będę miał 100% pewności.

Zadajcie zatem sobie pytanie, czy doceniacie te małe i duże sukcesy? Czy zauważacie, że one się dzieją?

A co z porażkami?

Na pewnej konferencji NBA dziennikarz zapytał gracza, czy uważa, że ten sezon to była porażka. Zirytowany zawodnik odpowiedział pytaniem do dziennikarza: czy on dostaje w pracy awans co rok?

Pomyślcie jak by to miało wyglądać, gdybyśmy ciągle tylko pięli się w górę. Zero postojów, kontuzji, porażek. Kto by docenił szczyt?

I pamiętajcie też, że szczyt się zdobywa, delektuje nim, ale potem się z niego schodzi. Zazwyczaj po nas też ktoś ten szczyt potem zdobywa. Takie jest życie, to jest zupełnie naturalne. Szczytów do zdobycia jest dużo, niekoniecznie musimy patrzeć tylko na te najwyższe.

Miałem kiedyś taki sezon, który uważałem za porażkę. A, żeby było zabawnie to wtedy miałem najbogatszy sezon. Ale nie mogłem znaleźć sobie miejsca.

Z perspektywy czasu uważam, że to był sezon rewolucyjny dla mnie, ponieważ zasiał on w mojej głowie ziarno: co chcesz robić, jak chcesz robić. Efektem tego zasiewu jest dziś Szymon 2025. Zyskałem świadomość, wiem jaką fotografię chcę dziś wykonywać i jestem w tym konsekwentny.

Nie oznacza to jednak, że nie ponoszę porażek. Mam spadki wiary w siebie, czasem wydaje mi się, że moje działania to jeden wielki chaos, nie wiem za co się zabrać, mam wrażenie, że jeszcze ten sezon mógłby się bardziej zapełnić.

I wiecie, z boku oczywiście ludzie myślą co innego i to też warto wziąć pod uwagę.

Potem jednak patrzę jaką pracę wykonałem, by być w tym miejscu i myślę sobie: trzeba być zadowolonym i dać też zaskoczyć się losowi, bo nie wszystko możemy zaplanować.

Enjoy the process

Wrócę jeszcze do tego zdobywania szczytu. Czy przyjemnie jest wyjechać na niego po prostu kolejką, a potem zjechać w dół? Być może, ale nie docenisz tego tak samo, jak gdybyś zdobył go na własnych nogach.

I zdobywanie go też może być czymś ekscytującym. Co więcej, ja uważam, że ten proces zdobywania jest dużo ciekawszy i ubogacający nas niż już sama obecność na szczycie. Szczególnie, że na szczycie długo nie zostajemy.

Warto więc wyciągać z tej podróży, chłonąć, uczyć się i doceniać. Czasem nie dojście na szczyt wcale nie oznacza porażki, być może świadomie podejmiemy decyzję, że trzeba wrócić. I to jest zdobycie jakiejś dojrzałości, świadomości – to jest sukces.

W przypadku fotografii szczytu zdobyć się wg mnie nie da. Co to znaczy? Sława? Pieniądze? Sprzęt? Zawsze przyjdzie więcej i lepiej.

Nie możemy też nauczyć się fotografii, bo to nie jest tabliczka mnożenia. Nasza fotografia będzie odbiciem naszego postrzegania świata. Rozwijasz siebie jako człowieka, to rozwijasz i swoją fotografię.

Pamiętajmy też o radości. Jeśli chcesz się rozwijać, to musisz robić rzeczy, które lubisz. One mogą być trudne, nawet powinny, ale musisz je lubić. To, co robisz musi Cię kręcić.

Proces może być czasem niewygodny, ale efekt końcowy musi Cię ekscytować. Jeśli finał nie doprowadza nas do żadnych emocji, radości, ekstazy – to jest znak ewidentny, że coś jest nie tak.

Wtedy trzeba się temu przyjrzeć, szczerze ze sobą pogadać, bo czasem może być po prostu tak: że to już nie jest twoje. Może to czas na zmiany, przebranżowienie się, spróbowanie czegoś nowego.

TO spróbowanie czegoś nowego, może też dotyczyć fotografii, bo tu jest co próbować.

Trzymam kciuki za wasze małe i duże sukcesy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *