Oto lista ujęć dla fotografa ślubnego na każdym ślubie.
A teraz ją wyrzucam. Zbyt skrajnie? Być może.
Widzę pewne usprawiedliwienie dla tych, którzy są na początku. Idą na pierwszy ślub. Szukając więc informacji co fotografować. Nie mogę oskarżać początkujących fotografów, że myślą, że taka lista ujęć to konieczność.
Jakie zdjęcia musisz zrobić na ślubie?
Co zapewne powinno się znaleźć na takiej liście? Niech zgadnę: portret przy firance, zdjęcie z mamą, zdjęcie bukietu, zdjęcie obrączek, zdjęcie ze świadkami, tort, przysięga, zakładanie obrączek.
Weźmy sobie na ruszt to pierwsze: zdjęcie z mamą czy też tatą. Czy to faktycznie must have? Nie zgodzę się z tym, ponieważ ludzie mają ze sobą bardzo różne relacje. Niekoniecznie Pani Młoda może być zachwycona zdjęciem z mama. Czasem dużo więcej więzi widać pomiędzy nią, a babcią.
To, do czego chcę zachęcić, to jest uwrażliwianie siebie i uczenie się obserwacji relacji między ludźmi i fotografowanie w uważny sposób.
Odhaczanie punktów na liście, bez głębszej refleksji nie różni się niczym, od pracy przy taśmie produkcyjnej.
Też sfotografuję obrączki – wprawdzie robię to swojemu, ale robię. Również zrobię zdjęcie bukietu, a nawet grupówki. Lecz raczej wtedy, gdy Para faktycznie tego chce. Czasem mogą chcieć tylko z garstką znajomych, czasem z wszystkimi, a czasem wcale. Po co mi zatem lista ujęć z odhaczaniem, skoro wystarczy się dobrze komunikować.
Co jeszcze złego jest w tej liście? Podejście do ślubu na zasadzie: punkcik po punkcie, może zabić kreatywność. Skupianie się na naszej liście może spowodować, że tak naprawdę nie uczulamy się na otoczenie. Nie obserwujemy, tylko lista się liczy.
Kadry spoza listy
Osobiście uważam, że najwięcej wartości jest właśnie w kadrach spoza tej listy. Jakie to kadry? No to jest najlepsze, że właśnie nie wiem. Cała moja ekscytacja związana z reportażem ślubnym jest zagnieżdżona w niewiedzy. W niewiedzy, co dziś się wydarzy? Jakich ludzi spotkam? Jaka będzie energia między nimi?
Fotografowanie każdego ślubu to wg mnie proces poznawczy. Trochę tworzymy portret socjologiczny, który za kilka lat będzie zyskiwał na wartości .
Nie zapominajmy tez o tym, że wchodzimy głęboko w rodzinne święto. Święto przyjaciół i najbliższych. Doskonalszej sytuacji na pokazanie swojego warsztatu mieć nie można. To też doskonała okazja, do zrobienia naprawdę kosmicznie wartościowej pamiątki dla klientów.
Nie mam nic przeciwko ładnym obrazkom, sam je robię. Ale ładne obrazki mają to do siebie, że z reguły są dość proste. Jeśli zatem w naszej pracy nie ma wyzwań, a tylko otaczamy się prostotą, to progresu nie będzie.
Mogę to porównać do siłki. Jeśli dźwigamy cały czas lekko. Pot po dupie się nie leje, nie czujemy większego wysiłku, no to niby trening jest zrobiony. Niby, bo będziemy z sylwetką i siłą cały czas stać w miejscu, choćbyśmy tak trenowali kilka lat.
Z fotografią będzie tak samo. A czym grozi brak progresu? Wpalaniem, frustracją, niezadowoleniem, a potem narzekaniem, jakie to śluby są głupie. Jak to coraz ciężej klienta znaleźć.
Może ciężko znaleźć tego klienta, bo nasza fotografia stoi w miejscu? Może zamiast skupiać się na marketingowych trikach, viralowych rolkach, lepiej skupić się na lepszej fotografii? Może to wszystko nie idzie, bo klient stał się bardziej wymagający? Bo chce czegoś więcej? Bo widział już taką fotografie z listy ujęć 150 razy dziś z rana. przy kawce na Instagramie?
Checklista, jako odstresywacz
Co, jeśli ta lista zdjęć ślubnych dla fotografa kogoś odstresowuje? Ok, jeśli ktoś tylko potrafi wyjść poza schemat, a ta mini ściąga gdzieś mu daje poczucie bezpieczeństwa. Spoko.
Natomiast zapewniam, że poczucie bezpieczeństwa też daje taka wiara w siebie. Potem dodaje też praca z fajnymi ludźmi, którzy nam ufają. Nagle widzimy, że dobrze wiemy czego chcemy w pracy, i jak składamy naszą historię.
Np. ja potrzebuję zawsze sporo tzw. przerywników. Zdjęć, które dają oddech w reportażu. Oddech od wieloplanów, parkietowych gęstości itd. Dlatego na każdym ślubie szukam wspominanych pauz. Taką pauzą może być zdjęcie przelatującego samolotu, ktoś niesie w ręce buty, upatrzę sobie jakiś ładny tatuaż. I to jest na mojej liście ujęć ze ślubu w głowie.
Ale nie jest to na zasadzie: zawsze sfoć świeczkę. Zawsze zrób zdjęcie drinka od barmana. Tylko staram się być otwarty na to, co się dzieje wokół mnie. Na ludzi, którzy ze mna i z moim aparatem zarezonują.
Nie myślcie sobie, że ja taki idealny, bo po każdym reportażu mówie se: mogłeś lepiej. MImo, że gdzieś ten poziom powiedzmy jest już całkiem spoko, to widzę gdzie mam braki. Jeszcze te moje klatki reporterskie to nie jest to. Czasem przyniosę za mała tych przerywników. Ciągle coś, ale to bardzo dobrze, ponieważ najgorsza sytuacja, której nie chcemy, to gdy myślimy, że robimy zajebistą robotę i nic nie trza zmieniać.
Alternatywa dla listy ujęć ślubnych
Zamiast tej listy ujęć dla fotografa ślubnego mam ciekawą alternatywę. Może zadajcie sobie temat na danej imprezie. Można tu pójść mega kreatywnie albo dość bezpiecznie.
Wersja bezpieczna: np. śledzenie koloru, dajmy na to czerwonego.
Wersja trudna: temat, np. “Krawatowe love`, albo “Starość też radość”, “Linia życia”,
Jeszcze lepszy pomysł, to zadawać sobie takie tematy ze znajomymi fotografami i potem się dzielić zdjęciami. Omawiać je, może nawet konkurować. I to jest jakiś pomysł na challenge ślubny, który możemy sobie zrobić na grupie, bądź też live.
Wpadnijcie zatem na grupę na Facebooku.
Nie chciałem nikogo urazić tym odcinkiem i zniszczeniem tej listy ujęć dla fotografa ślubnego. Chcę natomiast wskazać tym na początku drogi, że jest alternatywa. Że nie trzeba być reżyserem, ustawiać i odhaczać punkt po punkcie. Można zrobić coś więcej. Do tego Was zachęcam, ale niech każdy wybierze sobie swoją drogę.
[…] przychodzę przygotowany na taką sesję, nie mam checklisty ujęć, nie mam w głowie kadrów, które chcę zrobić. Z drobnymi […]