Gdybym miał zaczynać z fotografią ślubną w 2025 roku…
Jako młodzieniec grałem w kółku teatralnym i moją popisową rolą, taką trochę na zwieńczenie kariery, była rola Ebenezera Scroogge’a z “Opowieści Wigilinej” Charlesa Dickensa.
Gdyby ktoś nie znał, to w ogromnym skrócie. Ebenzerer to kawał buca i skąpca, kasy ma sporo, ale się nie dzieli. Odwiedzają go więc trzy duchy: przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, żeby dziada pozmieniać i dać mu szansę.
Wszystko dzieję się w okolicach świąt. Jak się kończy? Hehe, przeczytajcie.
Ta moja słynna rola zainspirowała mnie do tego, bym pomyślał co by było, gdyby odwiedziły mnie takie duchy fotografii? Co robiłem w przeszłości niekoniecznie dobrego, co robię kiepsko teraz i co mogę zrobić w przyszłości, żeby było lepiej?
Czyli to trochę taki odcinek z serii: “Gdybym teraz miał zaczynać z fotografią ślubną w 2025 roku” ale trochę bardziej rozwinięty.
Duch Przeszłości
Duch przeszłości pokazałby mi na pewno Szymona, który nie chodzi na żadne warsztaty, w ogóle mało wychodzi do ludzi, i byłoby ok, bo tak można. Ale mój rozwój też wtedy stał w miejscu, a narzekałem, że chciałbym więcej.
Chcesz zmieniać świat, to od siebie zacznij. A jak chcesz fotografować lepiej, to zacznij od swojej fotografii. I rób rzeczy trudne.
Nie ma nic nudniejszego, niż wałkowanie prostych rzeczy. Jasne, nie chodzi o to, by wrzucać na klatę tylko trudne zadania, ale warto je sobie serwować. Trudne rzeczy nas rozwijają najbardziej.
Jeśli jesteś np. mamą, która sama wychowuje dzieci i ciśnie jeszcze etat i na tą fotografię ma kawałeczek czasu, to nie możesz się przecież porównać do 21 latka, który mieszka z rodzicami, nie ma żadnej presji finansowej i na swoją pasję praktycznie ma tyle czasu, ile chce. A z tej dwójki wcale nie jest jednoznaczne, że to to samotna mama jest na przegranej pozycji.
Duch przeszłości również strzeliłby mnie w łeb za to, że za dużo patrzyłem na innych, a za mało na siebie. O tym porównywaniu do innych, to już było milion razy i to w każdym podcaście o fotografii .
Jeśli jesteś np. mamą, która sama wychowuje dzieci i ciśnie jeszcze etat i na tą fotografię ma kawałeczek czasu, to nie możesz się przecież porównać do 21 latka, który mieszka z rodzicami, nie ma żadnej presji finansowej i na swoją pasję praktycznie ma tyle czasu, ile chce. A z tej dwójki wcale nie jest jednoznaczne, że to to samotna mama jest na przegranej pozycji.
WIele razy byłem świadkiem tego, że konsekwencja jest dużo ważniejsza od wielkich zrywów aktywności. Jeśli wymyślisz nawet świetny plan marketingowy, ale pociągniesz go tylko tydzień, to niekoniecznie efekt będzie tak dobry. Tak dobry, jak np. konsekwentne budowania sobie SEO albo dobrych rolek na instagramie czy też dodawania regularnie wartościowych reportaży na swojej stronie.
Coś o tym wiem, bo duch przeszłości na pewno pokazałby mi moje zrywy i upadki. Często towarzyszył mi słomiany zapał, a prawda jest taka, że to jest do wypracowania. Zaciśnięcie zębów, zrobienie pierwszego krok (bo zazwyczaj to o niego chodzi) i potem się okazuje, że się dało.
To tak dla przykładu, to tego podcastu mi się nagrywać nie chciało, ale wiedziałem, że warto i że wystarczy, że tylko odpalę mój program do pisania scenariuszy i pójdzie. Zgadnijcie, co? Poszło.
Jeśli Wasz mózg przyzwyczaicie do przełamywania tych pierwszych barier, to w zasadzie zawsze wygracie ze słomianym zapałem.
Duch teraźniejszości
Duch z dzisiaj na pewno kazałby mi bardziej docenić to, co mam. W takiej pogoni za większą ilością zleceń, budowaniem wizerunku w sieci, to my nie widzimy, że już jest czasem dobrze. Sam się przyłapuję na tym, że dążę często do… No właśnie, czego? Jaki jest mój cel? 30 ślubów w 2025? 10? 150 tys. rocznie? Warto sobie odpowiedzieć na takie pytanie.
I mamy tą kasę, zlecenia, jest fajnie ale czy to doceniamy? Czy potrafimy skorzystać z tej kasy i pojechać sobie na wycieczkę? Weekend z rodziną? Trip zagranicę?
Bo może się okazać, że Ty jesteś już dawno u celu i można się skupić na przyjemnościach. A kto się skupia na przyjemnościach? Zobaczcie, jakie to głupie. Mamy po 20-30 lat (może 40 też) i zasuwamy po to, żeby mieć dużo kasy. Dużo kasy chcemy, żeby spokojnie i fajnie żyć. Zasuwamy też dla ambicji, bo lubimy, bo fajnie.
I mamy tą kasę, zlecenia, jest fajnie ale czy to doceniamy? Czy potrafimy skorzystać z tej kasy i pojechać sobie na wycieczkę? Weekend z rodziną? Trip zagranicę?
Nie ma na to kasy – czasem się słyszy. A potem każdy z nas wyciąga iphone z kieszeni. Iphone za minimum 4-5 tysięcy. Wiecie, jaką wycieczkę można mieć za 4-5 tysięcy? Sprawdźcie sami, możecie być zaskoczeni.
Tymbardziej, że telefon powszechnieje, a wspomnienia z wycieczek zostają w nas całe życie.
Duch powiedziałby mi też: e gościu, za mało fotografujesz. I to jest święta prawda. W prowadzeniu biznesu łatwo wpaść w wir wszystkiego, tylko nie fotografowania. I to mówię o fotografii dla przyjemności. a nie zawodowo.
Warto zrobić sobie czasem projekt dla siebie. Wspominałem już nawet, że na dobrą sprawę na ślubach można powalczyć o własny cykl. A może sięgnąć w ogóle po inną fotografię? Coś czego jeszcze nigdy nie robiliśmy. I może właśnie powinna być trudna.
O gadaniu o odpoczynku to już nie będę, bo to ka każdym razem gdzieś się też przewija.
Duch przyszłości
Tu oczywiście trochę zmienię schemat z opowieści wigilijnej, bo tam po prostu Ebenezer nie żyje. Sorry za spoiler. Choć może to być smutna wizja naszej fotografii, jeżeli jej się nie przyjrzymy. Być może nasza fotografia to taki Ebenezer Scrooge – skąpa i zgnuśniała. Ale jak on się mógł nawet zmienić…
Co z moją fotografią w przyszłości? Standardowo chcę w 2025 roku pokazać masterpiece. Ja mam ciągle wiele zarzutów moim reportażom, ale by nie było, to też je staram się doceniać. Np. zrobiłem podsumowanie w fajnych klatkach, możecie sobie zobaczyć.
Nauczyłem się już, że moje historie ślubne składają się z pewnych elementów układanki i wiem, jakich mam mało. Chcę się skupić w przyszłym roku więcej na kadrach, które dają oddech. Więcej klatek reporterskich, jeszcze więcej niepozowanych, ale też jestem fanem dobrego portretu i chcę je przemycać w swoich reportażach.
Moim planem jest też ustabilizowanie firmy, bo to był chaotyczny rok. Chcę oczywiście dalej dla Was i siebie nagrywać i jest szansa, że to się rozwinie pod szydlem fajnej współpracy. I o to bym chciał zadbać.
Chcę się pojawić na kilku festiwalach foto, chcę iść na jakieś warsztaty, chcę zrobić swoje. Chciałbym również conajmniej raz w miesiącu zrobić sobie sesję dla siebie. Czy to portret, a może street, krajobraz. Coś, co będzie dla mnie wyzwaniem i da mi satysfakcję.
To nie są jakieś postanowienia noworoczne, ale nowy rok fakt faktem zawsze pomaga wziąć się na nowości.
Być może w 2025 roku wróci na kilka odcinków “Najgorszy podcast o fotografii”, ale powiem szczerze też, że w przyszłym roku chcę być więcej fotografem, a mniej gościem od treści dla foto. Oczywiście nadal będę tworzył kursy i w kwietniu do sprzedaży wróci “Fotograf ślubny 2.0” – zapisujcie się na darmowe mini lekcje.
Podcast również będzie, ale nie chciałbym być kojarzony bardziej z podcastem niż moimi zdjęciami, a często tak jest. To bym chciał zmienić.