Czy Pary Młode rozumieją trudne zdjęcia?

Na samym początku drogi pokazałem kilka moich zdjęć koledze, który swoją drogą grywał na weselach. Przejrzał je i zapytał “myślisz, że oni te zdjęcia zrozumieją”?. Czy Pary Młode rozumieją trudne zdjęcia?

To było ponad 13 lat temu, więc te zdjęcia nie były.. Trudne. Jakie to są w ogóle trudne zdjęcia?

Dające do myślenia? Wykadrowane inaczej niż centralnie? Intrygujące? Rozmyte? Z wieloplanem? Z kadrem na płaczącą mamę podczas przysięgi zamiast makro obrączek?

Jeżeli to jest trudna fotografia i wymagająca dla widza, to źle się dzieje z tą fotografią.

Zapisz się na listę oczekujących na kurs i zgarnij darmowego ebooka

Nie nudź bliźniego swego i siebie samego

Kiedyś wpadała mi do rąk książka pt “Nie nudź bliźniego swego – czyli zbiór krótkich i treściwych kazań”. Pasowałoby zrobić takie wydanie dla fotografów. “Nie nudź bliźniego swego – czyli po co Ci 15 zdjęć muszki i bucików”.

Może nie powinienem nazywać tych zdjęć trudnymi, a raczej wymagającymi? Sam nie wiem jakie słowo będzie najlepsze, bo nie do końca mogę zgodzić się z tym, że zdjęcia trochę inne są trudne.

Pytanie więc teraz, czy nie lepiej iść zachowawczo i mieć dużo klientów? Czy fotografia wymagająca przyciągnie mniej klientów? Czy Pary Młode rozumieją trudne zdjęcia czy jedynie te banały?

Czy jeśli naszych potencjalnych klientów na instagramie zalewa fala takich samych, zachowawczych, grzecznych, niewyrózniających się z tłumu zdjęć – to na jakiej podstawie mieliby wybrać nasze? Bo jesteśmy najtansi? Smutna perspektywa, niczym nie różniąca się od pracy byle gdzie, byleby płacili.

Pytanie więc teraz, czy nie lepiej iść zachowawczo i mieć dużo klientów? Czy fotografia wymagająca przyciągnie mniej klientów?

12 godzin pracy, to dużo czasu na to, by jednocześnie wykonać dla klienta podstawę. Czyli tu mam na myśli właśnie proste kadry, te których zapewne on oczekuje. I powiedzmy, że na te kadry to nam wyjdzie może z 2 godziny. Co zatem robimy z pozostałymi 10?

Nie namawiam do tego, by oddać klientom tylko artystyczne ujęcia, wizje, reporterskie kadry i wizje. Ale jeżeli te zdjęcia znajdą wśród całej reszty, to wg mnie są one takim idealnym dopełnieniem. To jak dobra zupa, ugotowana na bulionie, prosta i smacznA ALE. Kunsztu jej dodają ostatnie przyprawy i szlify, czyli właśnie te złowione, wyczekane, wypatrzone, wychodzone kadry.

Warto być egoistą

Może to zabrzmi źle, ale podczas pracy na ślubach warto być egoistą. Uuuu, jak tak można, skoro nam płacą?

No, pod warunkiem że wykonujemy dobrą pracę dla klienta, czyli fotografujemy z serduchem i nie olewamy tego, co najważniejsze, to coż jest złego w tym, by robić też coś dla siebie? Czy mamy się obawiać, że Pary Młode nie rozumieją trudnych zdjęć? Nie zgadzam się.

Każdy ślub to event pełen emocji, i praktycznie to równie dobrze moglibyście tworzyć jednocześnie cykl ze ślubów. I patrzcie jaka dowolność: portrety, krajobrazy, architektura, reportaż. Ogranicza nas tylko kreatywność.

Fakt, że damy sobie być egoistą podczas pracy na ślubach nas rozwija. Nie ma nic gorszego, niż człowiek zasiedziany w schematach. Działający jak automat, bez pomyślunku i bez wyzwań.

Tylko wyzwania i rzeczy trudne nas rozwijają.

Zobaczcie jak trudne na początku jest jeżdzenie samochodem, ile tu do ogarnięcia. (chociaz niektórzxy dalej nie umieją jeździć). Ale co spowoduje, że nauczymy się jeździć? Dużo jeżdzenie, praktyki.

A jakie sytuacje nas hartują, jakie kierowce? Jeśli bedziemy zawsze unikać parkowania w trudniejszych miejscach, to się nauczymy? Jeśli boimy się jeździć, jak tylko spadnie trochę śniegu, to nauczymy się czy nie?

Tylko wyzwania i rzeczy trudne nas rozwijają.

Jeśli zachowamy się tak samo z fotografią, że tylko takie bezpieczne sytuacje, bezpieczne zdjęcia – no to se będziemy tak stać w miejscu.

Chyba, że jest to sytuacja, która Wam odpowiada, to ten punkt Was nie dotyka.

Więcej followersów, więcej serduszek, większy fejm

Żadna to tajemnica, że dziś o poziomie fotografa decydują serduszka, ilość followersów i to czy kręci rolki. Smutne to, jak pomarszczona dupa, ale staram się jednak być w tym optymistą. Gdzieś jednak w ludzi wierzę.

Zobaczcie czasem na wybrane foty z Fearless albo MyWed – jakie niesamowite, reporterskie klatki czasem można tam spotkać. Wierzę, że taka fotografia zawsze, bezapelacyjnie pożre fotografią pełną trendów, tandety i bezmyślności.

A czy to, że nie stanie się viralem albo gorzej się klika, to coś złego? Czy znakomitej fotogorafii jest potrzebna sława, popularność?

Miło by było, gdyby była bardziej doceniana, ale jednak wierzę, że jest choć na pewno w porównaniu z tym co się klika, to jest nisza

Ja jednak zachęcam do edukowania ludzi i innych fotografów. Edukujmy poprzez pokazywanie czegoś innego. Pokazywanie, że się da.

NIech istnieje też ta prosta fotografia, dla każdego starczy miejsca.

czy-pary-mlode-rozumieja-trudne-zdjecia

Ostatnio znajoma zapytała mnie, czy to właśnie dobra droga, by trafiać może do niszy ze swoimi zdjęciami? Czy warto być odważniejszym właśnie i nie przejmować się wszystkimi.

No oczywiście, że tak, bo jak chcecie trafić do wszystkich ludzi? Nawet radio zet nie trafia do każdego i we mnie wywołuje wewnętrzne umieranie. Myślicie, że mój podcast się podoba każdemu? Moje zdjęcia?

Pewnie, że nie ale z pozycji biznesowej, to potrzebuję mieć 25 klientów w sezonie. Ślubnych, a a do tego dochodzą moje kursy, warsztaty, sesje itd. Czy 25 klientów to dużo? Biorąc pod uwagę całą Polskę, to nie sądzę.

Po co miałbym więc wchodzić na bezpieczne łąki, że tak powiem, by znaleźć tam nie wiem – 40 klientów może, ale czułbym się na tej łące, jak zając w akwarium. Dziwne porównanie wiem, to może jak słoń w skladzie porcelany

Chodziłbym na palcach i już wiem, jaką miałbym przy tym minę. bo sie znam i wiem jak wyglądam, gdy coś mi nie pasuje.

Nie chcę wiec wylądować na łące popularności, gdzie będę się podobał wszystkim, bo to nie jest moja bajka. Moją bajką jest praca dla klienta, który rozumie, że wśród portretów, ładnych obrazków, dostanie ode mnie coś więcej. Wręcz oczekuje tego ode mnie, że czymś go zaskoczę, rozbawię, wzruszę.

Mocno wierzę, że Pary Młode rozumieją trudne zdjęcia.

Może źle to porównam, ale przypominają mi się wielkie armie orków z Władcy Pierścieni, i garstki armii walczących. I zawsze przenikające się hasła: trzeba mieć nadzieje i zawsze warto walczyć o dobro.

Bądźmy więc Gandalfami i walczmy o to dobrą fotografię, nie dajmy o niej zapominać.

Potrzebujesz konsultacji? Kursów? Warsztatów?


Zajrzyj na moje social media

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *